czwartek, 23 maja 2013

Poradnik #2

Witam w moim (najprawdopodobniej ósmym) poście! Tym razem mój poradnik będzie miał zabarwienie lekko humorystycznie, choć jak na XXI wiek, może być w nim ziarnko prawdy...
Każdy z was chociaż raz się zakochał, ale jak wiadomo, w ostatnim okresie o wieeeele częściej zdarza się to dziewczynom, niż chłopakom. Czy wy też zauważyliście te wymalowane dwunastolatki na koturnach? Te ''sweet focie w publicznych toaletach''? Albo te tony tapet, bez których dziewczyna jest co najmniej 15 kilogramów lżejsza? To sposób na podryw i popisywanie się, przynajmniej z mojego punktu widzenia.
Chciałabym dzisiejszy poradnik zadedykować panom, którzy padli ofiarą prześladowania, oraz paniom, które tymi prześladowcami są - błagam was dziewczyny! Bo się te wasze ''miłości'' kiedyś powieszą, jak im spokoju nie dacie! Zaszyjcie się w domu, wystrzegajcie się dręczycielek i miejcie numer straży miejskiej w pogotowiu! Oto przed wami:


Kiedy dziewczyna Cię prześladuje?

  1. Koniecznie chce się spotkać z Twoimi rodzicami.
  2. Wyrywa Ci w szkole włosy, by potem cię sklonować.
  3. Mówi wszystkim, że jesteście parą.
  4. Zabrania Twojej mamie iść z Tobą za rękę.
  5. Pisze na facebooku jak będą się nazywać Wasze dzieci.
  6. Wmawia sobie, że Twoja obecna dziewczyna (o ile takowej jeszcze nie unicestwiła) jest daleką kuzynką z Danii.
  7. Kradnie Twoje ubrania z wf-u.
  8. Włamuje Ci się do szafki.
  9. Wypytuje się Twoich znajomych w jakiej klatce mieszkasz, pod którym numerem i gdzie najczęściej bywasz (pod groźbą śmierci).
  10. Jeżeli chodzicie do tej samej szkoły, przepisuje sobie dni, kiedy kończycie o tej samej godzinie.
  11. Wysyła ''psiapsiółki'', żeby zapytały się, czy będziesz z nią chodzić.
  12. Nauczycielka, która prosiła Cię żebyś został po lekcjach ląduje na jej czarnej liście.
  13. Kradnie Twoje pluszowe misie, potrzebne do rytuału miłości.
  14. Tworzy sobie Twój ołtarzyk w pokoju. 
  15. Wyszukuje w internecie, w jakich krajach można wziąć ślub,w wieku czternastu lat.
  16. Piszę w zeszycie wasze imiona + Twoje nazwisko.
  17. Siedzi pod Twoim domem od rana do wieczora i czeka aż wyjdziesz.
  18. Udaje komornika, by tylko dostać się do Twojego domu.
  19. Pisze o Was wiersze na nk i fb.
  20. Potrzebne Ci są jeszcze jakieś argumenty?! 
Jak sądzę, niektórym z Was zdarzyło się przeżyć choć kilka z tych punktów. W sumie zauroczenie nie jest złe, ale gdy zakochana w Tobie nastolatka spełnia chociaż punkty 3, 5 lub 19, to chyba pora się przeprowadzić... Nie przeżyłeś jeszcze czegoś tak strasznego? Nie ma co się martwić! Żyjemy w XXI wieku, więc wszystko przed nami.
Nie, nie jest to pesymistyczne, lecz bardzo realistyczne podejście do życia, zwłaszcza, gdy spojrzy się na teraźniejsze nastolatki. Bójmy się XXV wieku!
Mam nadzieję, że poradnik zainteresował lub zapalił czerwoną lampkę, oznaczającą zagrożenie w  głowie niektórych czytelników. Ale bez obaw! Jeśli macie odpowiednie podejście do swojej prześladowczyni, to najprawdopodobniej zostawi Was, przeżuci się na kogoś innego albo zawiezie Was w worku po ziemniakach, na ślub. Możliwości jest wiele!
Dziękuję za uwagę i do zobaczenia. 


                               

sobota, 18 maja 2013

Saga "Zmierzch"



Ratujcie się, jeśli wam życie miłe! Uciekajcie w najdalsze kąty, najlepiej się zabunkrujcie, byle by tylko nie dobrał się do was żaden, żądny pożywienia krwiopijca! To nie żarty... Ostrzegam Was przed nimi! Jeżeli na waszej drodze, stanie wysoki, blady mężczyzna z idealnym fryzem, w który została włożona odrobina żelu - o ile litr można nazwać odrobiną - to uciekajcie! Jeżeli przed sobą ujrzycie źle ogoloną alpakę, to nie traćcie czasu tylko wiejcie! Bo oto nadchodzi horror w czystej postaci - jeśli patrzeć na styl pisania oraz fabułę - dramat w każdym tego słowa znaczeniu - płakać mi się chciało jak to czytałam. Podczas płaczu wrzeszczałam: "Jak można było stworzyć taki shit, ja się pytam?! - i literatura tak zła, że żuchwa wam wypadnie! Szykujcie się, bo oto nadchodzi...


 Saga "Zmierzch"

 

Podejrzewam, że jeżeli wpisy na tym blogu czytają fanki "Zmierzchu", to zapewne otrzymam niemiłe komenty, ale szczerze, mam to gdzieś, dlaczego? Bo to najgorsza książka, jaką w życiu czytałam! Pod względem stylistycznym i gramatycznym - da się przeżyć. Ale fabuła, akcja, postacie... To wszystko to jeden... wielki... SYF! A już najgorsze jest to, - tak, to jeszcze nie koniec ostrej krytyki - że z części na część, wszystko jest coraz głupsze! Głupota do potęgi! Tak mogę tą książkę nazwać, albo...!
Ok, trochę mnie poniosło... Pierwsze akapity, to były moje zwykłe, dość mocne przemyślenia względem... "Zmierzchu"... Teraz postaram się trochę naświetlić sytuację, a potem krytykować. Więc co, zacznijmy od początku!  

oda dziewczyna, Bella Swan, przeprowadza się ze słonecznego miasta Phoenix, w którym uwiła sobie gniazdko razem ze swą mamusią, do zatęchłej dziury, czyli Forks. Dobra, już pierwsze napisane przeze mnie słowa, zupełnie nie pasują do jej ogólnego wyglądu!
Bella jest niską szatynką, o brązowych oczach i nieskazitelnie bladej skórze - można by rzec ''porcelanowej''(nawiasem mówiąc wiele autoreczek beznadziejnych opowiadań, piszę o skórze głównej bohaterki, jako o porcelanowej. Dziękujemy pani Myer! Pani to zapoczątkowała!). 
Dobra, skoro mieszkała w słonecznym Phoenix przez praktycznie... całe swoje dotychczasowe życie (!), to NIE MOŻLIWYM JEST, by nie opaliła się ani odrobinkę! Geny genami, ale to jest kompletna abstrakcja, wstawiona po to, by okazać ''odmienność'' bohaterki. I może się czepiam, ale teksty w  książce w stylu: "...to totalna łamaga... Piłki nie umie ani odpić, ani złapać... Na wychowaniu fizycznym tylko z nią problemy...", wydają mi się już przesadzone, nie wiem jak wam. 
Dobra, wróćmy do sedna. Więc - nie wiedzieć czemu i to nie jest żart - Bella przeprowdza się do swojego ojca i Forks, którego szczerze nie nawidzi... (?) W szkole każdy chłopak na nią leci i choć jest totalnie aspołeczna każdy chce się z nią zakolegować i tak dalej, i tak dalej, bla, bla,blaaaaa! Serio, podchodzi mi do gardła śniadanie... 

 

I wtedy... Pojawia się On! Jest idealny! Ten żel, ten wzrok osoby na prochach! Ta dzikość bijąca od jego żółtych niczym Hiszpańskie słońce oczu! Taa... Ideał mężczyzny normalnie... Ale on jest inny! Nie zwraca na nikogo uwagi, czyta jej w myślach i reaguje tylko na nią...
Wiecie co? Przez pierwsze rozdziały książki, było całkiem spoko (nawet). Przekomarzali się, byli uszczypliwi i tak dalej. Ale w momencie, kiedy pani Myer starała się zrobić coś... poważnego, wyszła porażka!
To coś, co miało zachwycić miliony nastolatek ostało się przez krótką chwilę - choć w niektórych częściach świata nadal mieszkają zagorzałe fanki Edwarda-Wiecznie-Dziewiczego-Kulkena i reszty tej jego nierozgarniętej zgrai. Może od razu streszczę inne książki? Tak żeby sie dobić... -.- 
Jak możecie się domyślić do innych części książki dochodzą ogolone alpaki wilkołaki, z czego jeden z nich także - uwaga, uwaga... - zakochuje się w Belli. Bosz... Jak taka łamaga może mieć tylu facetów? Może im się jej szkoda robi, możliwe.
Ale pech chciał, że wilkołaki i wampiry nie przepadają za sobą nawzajem. Kłócą się o trupio-bladą, potem Swan ma same kłopoty, chcą ją zabić inne wampiry, polują na nią różne wilkołaki, musi sobie poradzić z problemami dorastania, ojciec coś podejrzewa... ZA DUŻO! Tak, te książki są jak dla mnie zdecydowanie przeładowane zbędnymi mózgotrzepami, które mogą wpędzić potencjalnego ''mola'' w głęboką depresję, mnie wpędziły...

           
Ale jak każdy wie, wszystko kończy się szczęśliwie, Bella ma dziecko i jest wampirem, Jacob staje się pedobearem i możemy się cieszyć ze szczęścia młodej pary. Ach... Wyobrażam sobie te nastolatki, zakochane w naszym Kulkienie, obżerające się czekoladą i wycinające sobie na ręce napisy: "Kocham Edwarda, a Bella na niego nie zasługuje!". Wolę nawet nie pisać, jak mogły przezywa biedną Isabellę...
A teraz czas, na moją ulubioną cześć, hehe... Czyli bardzo wyraźne wypisanie zalet i wad... Nie, krytykując to... coś, wcale tego nie zrobiłam.

WADY:
- Fabuła jest do bani.
- Postacie są do bani.
- Akcja jest nudna.
- Książkę można streścić w pięćdziesięcio stronicowym opowiadaniu.
- Edwart co chwila musi ratować naszą ''gwiazdę'' z opresji.
- Połączenie współczesności i starożytnych wampirów jest totalnym dnem.
- W książce nie zostaje utrzymana zwięzłość gramatyczna.
- Są tego cholerna 4 części!!!
- Przy czytaniu chce się albo spać, albo wyskoczyć przez okno (ja juz wybierałam to drugie).
- Główna bohaterka została totalnie przerobiona na Marysię Zuzię.
- Cała książka bardziej niż fantastyczna, wydaje się być zlepką przypadku.
- Nie polecam, a polecam prawie wszystkie książki (to znak...)


Zalety:
- ...
- A czego wy się spodziewaliście?! 


Nie polecam w żadnym nawet najmniejszym stopniu, no chyba, że chcecie się dowiedzieć, jak NIE PISAĆ książek. Moja ocena tej książki? 2.3/10. No trochę naciągnęłam...
Na koniec także chciałabym dodać, że jest to moja subiektywna ocena i każdy ma inne zdanie, więc proszę bez chamskich komentarzy. Od razu przepraszam, za tak krótkie skomentowanie tego... dzieła (?). Nie wiem, czy warto zagłębiać się w denną literaturę i idiotyczną historię. Po za tym, ja także posiadam kres wytrzymałości, kurcze!  
Dziękuję za przeczytanie - mam nadzieję z uwagą - i żegnam z tej strony lustra. Do zobaczenia w następnym poście.

"Czarny nie znaczy zły..." - Joker




Witam, witam i jeszcze raz witam!
Jestem dzisiaj w wyjątkowo dobrym nastroju, z powodu posta który będzie miodem dla mego serca! Ostoją, na tym łez padole! Kroplą wody, podczas suszy... Dobra, teraz już przesadzam...
Po drugiej stronie tego lustra, z odpadającymi kawałkami szkła, zamierzam wstawiać co jakiś czas nowe punkty. Lub stare punkty, o których po prostu nie wspominałam, Zależy jak ktoś na to spojrzy. Były już oceny książek, filmów, poradniki, a teraz czas, poświęcić się jednostkom! Tytuł mówi sam za siebie, choć może tylko dla mnie - co jest bardzo możliwe nawet - jest oczywiste, że będę co jakiś czas krótko opisywać czarne charaktery. A naszą dzisiejszą ikoną, będzie mój ulubieniec, Joker <3 (Boże, nigdy takich buziek nie wstawiam...).
Ale nie zamartwiajcie się! Bo choć bardzo by mi to odpowiadało, to nie mam zamiaru zanudzać was dziesięcio-stronicowym wykładem, na temat tego, jaki to Joker jest wspaniały. To będzie dość krótki opis tego czarnego charakteru, ale ostrzegam! Będę tu mówić tylko o Jokerze z filmu, granego przez pana Hetha Ledgera, którego w sumie nawet nie znam i chyba niespecjalnie bym go polubiła... Ale przejdźmy do sedna sprawy i nie bądźmy już tacy poważni!


"Czarny nie znaczy zły..."- Joker
Ach... Joker jest moją ulubioną postacią, która została zagrana najlepiej w całej historii kina! Jezu, kocham tego gościa! Nie mówimy tu już nawet o ponadczasowej grze aktorskiej, dzięki której jest przeze mnie uwielbiany, ale o ogólnym pomyśle, nad tak fascynującą postacią! Gdyby tylko była taka możliwość, by można się przenieść na jeden dzień do idola, ja na 100% wybrałabym się do Jokera z Mrocznego Rycerza. Ale już dość uwielbiena, czas na fakty!
                
Joker to bardzo... Specyficzna postać. Jedni go kochają, inni nienawidzą... (jak tak można?!). Ale w gruncie rzeczy nikt się przy nim nie nudzi. Jest tak zajmujący, każdy tak chce wiedzieć, kim tak naprawdę jest, że po prostu staje się obiektem wyższych rozważań! Miał mocno popaprane dzieciństwo lub wiek w którym już jest się dorosłym, lub po prostu miał zaburzenia psychiczne. Tego też nikt nie wie, taki się stał i choćby nie wiem co, nie zmieni się.
Jest fascynujący - to nie bezmózgi złoczyńca, który kradnie lub zabija, żeby mieć podnietę. Jeżeli ktoś choć raz oglądał jego ''psychologiczne monologi'', to wie o czym mówię. Jest uznawany za świra, ale wie co robi i nie traci zmysłów. Tak szczerze, jest prawie mistrzem zbrodni!
Najlepsze jest to, że uważa Batmana za swojego... kumpla? Mo wiecie, dzięki niemu jest zabawa lub jak to powiedział: "... Ty... Dopełniasz mnie!..." Wiem, brzmi jak gadka homoseksualistów i sama też miałam takie wrażenie, ale nie martwcie się, najprawdopodobniej Jokera pociągają dziewczyny.  
Jest to zdecydowanie mój ulubiony czarny charakter filmowy. Jest interesujący, dla niektórych pociągający, ale na pewno nie do podrobienia! Posiada w sobie też pewną komiczność, choć zarazem wiemy, że nawet gdybyśmy go pięknie poprosili i tak posunąłby się do tego, do czego chciałby się posunąć. 
To nic strasznego, bo pamiętajmy, że Joker mimo bycia niezwykłym nadal jest mordercą. A z mordercami się nie zadziera. 
A przez co Joker jest taki zajefajny? Cóż... Nic o nim nie wiemy, jest mega groteskowy, lubi się bawić, jest niesamowitym optymistą, to fascynująca postać i gdyby go nie było, Batman by się nudził... Chyba wystarczy, no nie?


Jak wiecie, mówiłam, że będzie to dość krótki punkt, który mam nadzieję będzie się pojawiał dość często. A teraz końcowe pytanie: Jest zwykłym, czarnym charakterem, czy może jest złą osobą? Ani to, ani to jak dla mnie. Nie jest zwykły, pospolity, ale nie jest zły. Jest niezwykły... 
Ale pamiętajcie, nie zawsze czarny, znaczy zły... 
Dziękuje za chwilę uwagi, możecie już przestać się gapić w to potłuczone lustro. Do zobaczenia przy następnym poście.  
  

Liebster Award

Witam po raz kolejny!
Który to już post? Czwarty, może piąty? W każdym razie jestem niezwykle rada, z powodu mojego wewnętrznego rozwijania się twórczego. Wiele nowych pomysłów, od których mózg się lasuje wciąż powstaje w mojej głowie, co jeszcze bardziej napędza mnie do dalszego działania, względem drugiej strony lustra. Ale jak zwykle plotę od rzeczy! Ponieważ napisać miałam o czymś zupełnie innym, lepiej więc będzie dla mnie - i dla was - gdy wreszcie dojdę do sedna, no nie?
 Dzisiaj - jak można wywnioskować z tytułu posta - poruszymy interesujący temat, a mianowicie: Liebster Award! Wielu z was czytających, te dwa słowa kompletnie nic nie mówią i nie dziwię się. Sama naprawdę baaardzo niedawno zrozumiałam, na czym polega wcześniej wymienione Liebster Award. Ale bez większych zmartwień, bo jak to mam zapisane w gwiazdach, muszę się popisać swoją niewielką nawet wiedzą. Więc zacznijmy!

A cóż to takiego, to Liebster Award?
Otóż to bardzo, ale to bardzo proste! Załóżmy, że gdzieś na świecie, istnieje bloger, który czyta sobie twoje wpisy i interesuje się tym, co piszesz. Jeżeli posiadasz o wieeele mniejszą publiczność, niż byś tego oczekiwał, to masz farta, bo nagroda jest przyznawana nieznanym twórcom, którzy zasługują na chwilę uwagi.
Po odebraniu nagrody, a także po przysłowiowym ''tańcu radości'', jesteś zobowiązany odpowiedzieć na jedenaście pytań zadanych przez właśnie tego blogera, który cię nominował. Jeżeli natomiast masz kogo, sam też jesteś nominującym jedenaście osób i także zadajesz im tyle samo pytań.
UWAGA! Nie można nominować blogera, który wytypował ciebie!

Naświetliłam sytuację? Mam taką nadzieję... Sama zostałam wytypowana, przez siostrę (dzięki), więc muszę w ty poście odpowiedzieć, na kilka zadanych przez nią pytań. Sama także jestem ciekawa swoich odpowiedzi, więc dłużej nie zwlekam!

1. Jaka była najgorsza przeczytana przez ciebie książka, po którą sięgnęłaś z własnej woli?Dlaczego uważasz, że jest tak koszmarna?
Cóż, zazwyczaj nie chwytam czegoś, co wiem, że jest do bani. Choć nie, raz popełniłam ten błąd... "Zmierzch". Wyraża więcej niż tysiąc słów, czyż nie?
Dlaczego jest taka zła? To typowa książka o niespełnionej miłości, niestety główna bohaterka, która jest płaczliwa i kompletnie nie posiada charakteru w końcu dostaje to, czego chce. Dodatkową katorgą w czytaniu jej, było dodanie wilkołaków i wampirów. Ludzie! Czy wam na serio podobają się ogolone alpaki i trupo-bladzi chłopcy z nadmiarem żelu na głowie?
2. Czy posiadasz kogoś, kto jest dla ciebie wzorem? Kogo?
To głupie, ale mam obsesję, na punkcie bajkowych lub filmowych czarnych charakterów... Joker. Ło maj gat! Kocham tego gościa (ale tylko w mrocznym rycerzu, tylko!)! Muszę przyznać, że miałam na jego punkcie kiedyś moooocną obsesję i chciałam być kimś w jego stylu.
Ale oczywiście, na pierwszym miejscu mama. Mama jest zaje... fajnym wzorem. Kto ją zna, ten wie o czym mówię...
3. Jest w Tobie coś, czego się wstydzisz? 
Tja, niestety... Czasem stwarzam głupie sytuacje, w stylu: "Hej, a znasz tą piosenkę? Nie? Zaśpiewam ci jak chcesz...!".
Polega to na tym, że wstydzę się tak normalnie podejść, poprosić, żeby ktoś np.: Posłuchał jak śpiewam. Nie mogę tego mówić wprost. Głupie, no nie?
4. Wolisz czytać książki, czy oglądać filmy?
Zależy od tego, jakie to filmy i jakie to książki. Na przykład od "Zmierzchu" (książki) tysiąc razy bardziej wolę "Sierociniec". Ale od takiego "The Room" - błagam, nie oglądajcie tego!!! - MILION razy bardziej, wolę poczytać "Przeminęło z wiatrem". 
5. Do czego/kogo najszybciej się przywiązujesz?
To nadzwyczaj dziwne dla osób które mnie znają, ale wystarczy, żebym jeden raz pogłaskała kota-przybłędę i już nie mogę go opuścić.
Zwierzęta - podobnie jak czarne charaktery - są moją pasją i zamiłowaniem. Nie mogę się bez nich obejść i chyba tylko do nich nigdy nie miałam o nic żalu.
Dziwaczne...
6. O czym nigdy nie zapominasz?
O wstydliwych sytuacjach i krzywdach, które ktoś mi wyrządził. Oprócz tego jeszcze o osobach mi bliskich (wliczają się do tego zwierzaki).
7. Co jest dla Ciebie ważne w życiu?
To co napiszę, może wydać się taką filozoficzną mantrą, ale tak szerze, chodzi mi głównie o obranie odpowiedniej dla mnie drogi. Może nie jest to najważniejsze, ale na pewno się liczy.
Często zastanawiam się, czy strona, w którą się odwróciłam jest dobra, i czy mnie uszczęśliwia.
Tak... Gadam jak te cholerne wróżki w bajkach dla dzieci...
8. Czy jest coś, co kiedyś bardzo lubiłeś, a teraz masz tego dosyć?
Mięso. Więcej nie trzeba wyjaśniać. I chyba przejdę na wegetarianizm...
9. Co poprawia Ci humor?
Przyjaciele, choć nie zawsze. Tak na serio, to bardziej rodzina, a najbardziej koty i pies. Nie muszę im niczego tłumaczyć, po prostu są przy mnie. To wystarczy. 
10. Czego się boisz?
Kilu rzeczy: śmierci, tego, że to w co wierze jest tylko złudzeniem i demonów...
Ostatnio troszeńkę przerażam samą siebie, ale nie cghodzi tu o zachowanie. O Bosz! Jestem taka elo krejzolka, że to aż staraszne, bla, bal, bla... Wymiotować się chce.
Chodzi o myśli, które mnie czasem nachodzą, ale jak już pisałam w pierwszym tu poście nie zamierzam się tu wywnętrzać na całego, więc: nie liczcie, że się dowiecie -.-
11. Masz jakieś nadzieje, odnośnie przyszłości swojego bloga? 
Tylko to, ze będzie znany. To mi będzie wystarczać całkowicie!

O-ho! Dużo było tych pytań! Choć może tak bym się nie namęczyła, jakbym się tak nie rozpisywała - błąd pisarski. Ale na tym kończymy dzisiejszy wpis, dotyczący Liebster Award. Oby przyniosło mi to rozgłos i chwałę! Lub tylko rozgłos. Tak, rozgłos wystarczy. Żegnam!


gify fajerwerki